I otot rozpoczyna się moje blogowanie, które nigdy się mi nie udawało.
Już miałam zacząć od wczoraj, wyszło jak wyszło.
Wróciłam z rekolekcji, byłam u spowiedzi.
Cieszę się.
Wreszcie, jestem dumna z Ani, że się o to postarała.
Muszę się uczyć historii, tak bardzo mi się nie chce. I geografii, pasowało by.
Nie mam ćwiczeń kupionych, pójdę w czwartek bez zadania.
Bo my już zaczynamy przerabiać nową książkę z trzeciej gimnazjum.
To dobrze, tamta zniszczona była.
Może mnie nie zje, albo trudno, wtedy zakończę moje pisanie.
Czekam cierpliwie, aż przyjdzie mój plecak z allegro.
Czekam, czekam, czekam.
I nic.
Przyjechało jakieś auto, jak wracałam z kościoła, myślałam że to ta przesyłka, a zaraz odjechało.
To pewnie listonosz, listy przyniósł.
Dla taty oczywiście, bo w dzisiejszym świecie nikt mi nie pisze listów, nawet łaskawie nie odpisze.
Nikomu nie piszę, i nikt mi nie pisze.
Sprawiedliwość, jest, albo i nie ma.
Chyba zaraz się położę i pójdę spać, nic mi się nie chce. Tylko spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz